Kolejny rok bardzo szybko dobiegł końca. Mam wrażenie, że przeminął szybciej niż poprzedni. Pod względem spotterskim w tym roku dość sporo się działo i był to najlepszy czas z moich ostatnich pięciu lat. Jak zawsze był inny od poprzedniego, tym razem było więcej lotnictwa cywilnego niż militarnego, mniej pokazów lotniczych, a więcej spottingu poza granicami Anglii. Również nawiązałem świetne znajomości z grupą ludzi z Portugalii. Zrealizowałem też 2 z 3 planów założonych na ten rok i pogoda tym razem mi nie przeszkodziła. Co ciekawe był to rok w którym jak dotąd najmniej czasu spędziłem na najbliższym mi (pod względem dystansu) lotnisku w Luton. W tym roku zarejestrowałem na matrycy największą liczbę samolotów Cargo, B727, B747, Fokkera 50/70/100. Z drugiej strony nigdy nie było tak słabo pod względem BBJ, CJ i ogólnie bizjet’ów. Specjalnych malowań też trochę było, ale to już zasługa linii lotniczych, które w ostatnich latach zaczęły być aktywniejsze pod tym względem i jest ich naprawdę sporo wszędzie. Zapraszam do poniższej relacji:
STYCZEŃ
Rok 2015 zacząłem 10 stycznia wizytą na Heathrow, gdzie miał lądować po raz pierwszy Airbus 350 należący do linii Qatar. Lot ten przyciągnął dość sporo ludzi na Myrtle Avenue. Przy okazji ustrzeliłem kilka Dreamliner’ów które na LHR latały już od dłuższego czasu, a nie miałem wcześniej okazji ich widzieć.
Cztery dni po tym wydarzeniu wybraliśmy się wraz z Robertem Śliwińskim do Newark Air Museum, około dwie godziny na północ od naszego miejsca zamieszkania. Pamiętam, że po drodze widzieliśmy jeszcze śniegi na poboczu, jednak pogoda tego dnia była bardzo słoneczna, aczkolwiek mroźna.
Korzystając z pogody, po wyjściu z muzeum udaliśmy się pod płot bazy wojskowej RAFu w Coningsby. Czytałem na forum, że jest dość „busy”, ale to co ujrzeliśmy na miejscu przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Co chwilę starty i lądowania, low-pass’y, touch and go, hałas tepszy niż na Air Tattoo – miejsce godne polecenia każdemu!
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się u bramy RAF Wittering, aby sfotografować „gate gourd” w nocym oświetniu – był nim Harrier.
LUTY
Luty szybko zleciał, a dni wolne z ładną pogodą się niemal zawsze mijały. Jedyną okazją do spottingu, była wizyty rodziny i zabranie ich do muzeum w Brooklands. Była to moja druga wizyta w tym muzeum (pierwsza wizyta w zeszłym roku z Robertem i Bartkiem). tym razem wszedłem do kokpitów, które opuściłem poprzednim razem.
MARZEC
Marzec i czerwiec to miały być dwa najbardziej intensywne dni tego roku. W marcu planowane były nocne zdjęcia w bazie Northolt, noc otwartych kokpitów w Hendon, a także spotting w Porto, który od dłuższego czasu przygotowywałem. Również przeprowadzka Roberta na północ mobilizowała nas do wspólnego dalszego wypadu. Zaczęło się 3 marca – dzień (a w zasadzie noc) otwartych kokpitów w Hendon. Zanim dotarłem na Hendon postanowiłem wykorzystać niezłą pogodą (według BBC) i od samego rana zacząłem spotting na lotnisku City. Tego dnia nawet przekonałem Roberta, aby wpadł na chwilę, mimo iż byliśmy na wieczór umówieni w Hendon. Rewelacyjne światło i miejsce na City pozwalało robić kadry takie jak lubię – z jednego miejsca przód i bok samolotu, a także lotnisko na tle panoramy miasta.
Wieczorem wejście do muzeum RAF Hendon, a tam już pełen relaks, bez pośpiechu odwiedzanie kokpitów. Przy okazji poznaliśmy Pana Marka, który w mundurze polskiego pilota stał przy Spitfire. Można było wjechać też podnośnikiem do góry i przez okno zajrzeć do kokpitu Lincaster’a (nr boczny R5868) – jednego z największą ilością udanych misji podczas II Wojny Światowej.
Dwa dni później cykliczne zdjęcia nocne w RAF Northolt – jedna z moich ulubionych imprez w UK
10 marca wraz z Robertem zaplanowaliśmy wyjazd do Solent Sky Museum. Zanim jednak Robert skończył pracę, zajechałem na lotnisko Luton, gdyż miałem godzinkę czasu. Żaden okaz niestety się nie trafił.
niecałe trzy godziny później byliśmy już w Southampton w Solent Sky Museum. Niewielkie muzeum, w którym dominował Short S-25 Sandringham. Dodatkowo na prośbę obsługa wpuszcza na pokład tego wielkiego hydroplana.
Po wizycie w muzeum, czas na lotnisko w Southampton, gdzie dużo się nie dzieje, a dominują linie flybe i ich wszechobecny Dash-8. Niewątpliwie okazem na tym lotnisku jest stały bywalec trzysilnikowy – Britten-Norman Trislander, którego produkcja skończyła się w 1980. A więc nasz model tego dnia miał minimum 35 lat!
W drodze powrotnej do domu zajechaliśmy na lotnisko Lasham, które zawsze jest pełne niespodzianek i można znaleźć tu takie modele jak B727, czy B737-200. Miejsce które warto odwiedzić raz w roku, jak się dowiedziałem najlepiej na jesień (październik, listopad), gdyż wtedy jest spora rotacja i przybywa trochę „świeżej krwi”.
Od 18 marca byłem wraz z dziewczyną na tygodniowym urlopie w mieście Porto (tym słynnym od wina). Korzystając z tej okazji wybrałem się trzy razy na spotting, poznając przy tym świetną lokalną rodzinę, która mi bardzo pomogła z poruszaniem się dookoła lotniska, a także pełnym info, co i gdzie – byli to bracia Gonçalo i Diogo, oraz ich ojciec Carlos. Porto jest świetnym lotniskiem, jeśli chodzi o łapanie okazów, pogodę, miejscówki i przyjaznych ludzi.
KWIECIEŃ
Kwiecień był dość spokojnym miesiącem, gdzie na spotting miałem okazję tylko raz – wciąz pogoda nie zgrywała się z moimi dniami wolnymi od pracy. Gdy przeczytałem info rzucone przez Kamila o wizycie BBJ A6-RJZ na Heathrow, postanowiłem skorzystać ze słonecznego dnia i lądowaniach na pasie 09L przez cały dzień – było to dość ważne gdyż miał lądować około 15;00. Zanim się zjawiłem na podejściu fotografowałem wyloty z Feltham Park.
Pod koniec miesiąca odwiedzając znajomych dziewczyny w Midlands, wyciągnąłem ich do muzeum Classic Air Force, które okazało się być zamknięte… Na pocieszenie zostało nam piwo w DC-6 Diner.
MAJ
W maju wybrałem się po raz pierwszy w tym roku na lotnisko Stansted, a powodem był jeden z trzech celów tego roku – B747SP. Miałem nadzieję, że go złapię ale spóźniełem się jakieś 30 minut. Na miejscu stał w tym samym miejscu co zawsze – niemożliwym do przyzwoitej fotografii – a więc po raz kolejny zwód w przypadku 747SP. Cel uznałem za niezrealizowany.
25 i 31 maja wybrałem się na lotnisko Luton. 25-go zmobilizował mnie MD-83 należący do Danish Air Transport. Sześcio godzinny spottig z pogodą w kratkę okazał się dość szczęśliwy.
31-go maja postanowiłem wykorzystać zachądze światło i fotografować przez siatkę z parkingu Mid Stay. Decyzja była dobra, a przy okazji poczekałem na zachód, żeby spróbować zdjęć nocnych. Jedynie BAe ATP był dobrze ustawiony i dało się zrobić dobre zdjęcie.
CZERWIEC
Czerwiec miał być miesiącem w którym się dziać będzie najwięcej.Także, już na początku miesiąca udałem się pod amerykańską bazę wojskową Fairford, gdzie przebywały amerykańskie B-52 i B-2 w związku corocznymi ćwiczeniami NATO nad morzem bałtyckim. Tego dnia miałem szczęście w nieszczęściu, ponieważ pogoda nie dopisała zupełnie, a jako bonus tego dnia pojawiły się dwie sztuki U-2! Jedna dojechała do końca pasa i miałem okazję ją sfotografować.
W drodze powrotnej do domu postanowiłem zatrzymać się na Heathrow, gdyż w ciągu godziny miało tam być kilka specjalnych malować – pogoda nie powalała, ale postanowiłem zaryzykować. Lądowania na pasie 09L i słońce przechodzące za ogonem samolotów – wyszło jak wyszło
Od 12 do 19 czerwca spędziłem czas wraz z Kamilem na tygodniowym spottingu w Belgii i Holandii. Długo by to opisywać, także poniżej najciekawszy zbiór zdjęć z obu miejsc.
i taki mały „mix” wszystkiego:
Po powrocie do kraju udałem się jeszcze na Heathrow przy North Perimeter Road – osobiście dla mnie najlepsze miejsce do fotografii, jeśli chodzi o efekty. Nieoczekiwanie wpadły dodatkowo dwa specjalne malowania.
LIPIEC
1-go lipca byłem umówiony na spotting z grupą ludzi z Porto, której część poznałem w marcu. Spotkaliśmy się przy pasie 09L, a wcześniej fotografowałem wyloty z Feltham Park. Pogoda tego dnia była upalna nawet dla gości z ciepłych krajów, aczkolwiek słońce momentami znikało za chmurami.
Po około dwóch godzinach pry pasie podchodzenia na LHR udaliśmy się do Lasham, gdzie mieliśmy wejść do środka i zobaczyć, jak to wszystko wygląda „od kuchni”. Jak zawsze Lasham było pełne niespodzianek i każdy z nas był bardzo zadowolony z tego wyjazdu, a dla mnie osobiście jeden z najlepszych wyjazdów na lotnisko cywilne.Pogoda też nie zawiodła!
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze przy Farnborough, ale fotografia zaparkowanych bizjet’ów na miejscu okazała się bardzo ciężka, stąd tylko dwa zdjęcia.
Po tej wizycie wraz z Gonçalo i jego przyjaciółmi ustaliliśmy szczegóły odnośnie wizyty na Stansted następnego dnia. Tam odwiedziliśmy Stansted Buisness Park, a później fotografowaliśmy z miejsca przy Belmer Road. Mieliśmy tego dnia wielkie szczęście, gdyż pogoda dopisała (mimo chwilowych gwałtownych opadów deszczu), a oprócz tego złapaliśmy dwa wielkie bizjet’y, w tym B767 należący do Romana Abramovicha.
Kolejnym wydarzeniem w tym miesiącu był pokaz lotniczy The Legends odbywający się w Duxford. jest to najważniejsza impreza roku w Imperial War Museum, a także główny rywal Air Tattoo, ale na szczęście w tym roku odbywał się tydzień wcześniej. Udałem się tam z Robertem, który przyjechał aż z Newcastle. Zanim wybraliśmy się w stronę Duxford, odbyliśmy dwugodzinny spotting w Luton. Tam udało się złapać dwa samoloty należace do Air X Charters.
Przed wyjazdem na północ zabrałem jeszcze dwóch Węgrów i we troje ruszyliśmy na pokaz, spotykając się z Robem w drodze. Tym razem nie wchodziliśmy na teren pokazów, a fotografowaliśmy ze „sławnych” pół na przeciwko tłumu. Zdecydowanie warto było zaryzykować, gdyż większą częśc pokazów mieliśmy słońce za plecami, a samoloty były znacznie bliżej nas niż widowni. Na pokazie najbardziej mnie interesował P-38 Lightning oraz Junkers Ju-52, które chciałem zobaczyć od dłuższego czasu. Również fly-pass w wykonaniu 24 maszyn zapowiadał się obiecująco. A wszystko to z okazji rocznicy zakończenia II Wojny Światowej.
Kolejny weekend to już największe pokazy w UK i jedne z największych w Europie, czyli Air Tattoo. Na pokazy pojechałem z Robertem, a na miejscu spotkaliśmy Jerzym, który przyjechał z Walii, a także z Robertem i jego żoną Kasią. Po pierwszym dniu wraz z Jerzym i Robertem biwakowaliśmy na polu namiotowym, gdzie Robert był barmanem i drugi dzień na Tattoo nie był już taki lekki jak pierwszy. W każdym razie nie żałuję, bo zabawa był dobra. Zdjęcia nie do końca przygotowałem, bo dość sporo tego było, zatem pokarzę to co mam. Atrakcją dla mnie był Kawaski P-1 z Japonii, Bolkow z Niemiec, oraz hiszpański zespół akrobacyjny Patrulla Águila. Dużym wydarzeniem był też ostatni występ brytyjskiej ikony lotnictwa Vulcan’a.
SIERPIEŃ
Sierpień upłynął pod znakiem gości z Polski, a więc mój spotting kręcił się wokół Stansted odbierając ich z lotniska. Raz tylko celowo się tam udałem sfotografować B747SP A9C-HAK, jednak zabrakło mi dosłownie 2 minut aby złapać go w pięknym zachodzącym świetle. Sprawiedliwości stało się zadość i złapałem swojego 747SP dwa tygodnie później, tym razem był to czterdziestoletni A4O-SO.
WRZESIEŃ
Wrzesień to kolejny wyjazd poza granice UK, tym razem na Islandię, gdzie wraz z dziewczyną i naszymi towarzyszami podróży objechaliśmy wyspę dookoła, a ja fotografowałem co mogłem. Była w tym wizyta w muzeum, także, jak na wyjazd, gdzie spotting był na drugim planie jestem bardzo zadowolony. Udało się wejść do DC-3, F27, B727, a także zobaczyć wrak na łonie surowej islandzkiej natury.
Pod koniec miesiąca odwożąc brata z żoną na lotnisko Stansted, zatrzymaliśmy się na Belmer Road na 15 minut i udało mi się złapać TNT Cargo w nowym malowaniu na B757 oraz F50 w barwach Vizion Air, który lata od lutego tego roku. Całkiem świetne 15 minut!
PAŹDZIERNIK
Październik, jak co roku to zdjęcia nocne w bazie Northolt. Niespodzianką i gwiazdą wieczoru był Chinook w specjalnym malowaniu.
25-go wybrałem się w ostatni możliwy weekend do muzeum Classic Air Force. Być może to muzeum nigdy więcej nie będzie możliwe do zobaczenia w takim składzie jaki tam zastałem, gdyż niemal wszystkie samoloty zostały wystawione na sprzedaż. Największą atrakcją były trzy sztuki DC-3.
LISTOPAD
W listopadzie był tylko jeden wyjazd, ale najcenniejszy ze wszystkich w tym roku, a także w ciągu ostatnich 5 lat! mowa tu o lotnisku Doncaster, gdzie była możliwość zobaczyć w akcji największy i jedyny samolot na świecie – Antonov An-255 Mriya. Na miejscu spotkałem się z Robertem, który zajrzał dosłownie na chwilę, ale udało nam się zarejestrować ten świetny moment startu!
Chwilę po „Antku” zaskoczył nas Boeing Sentry wykonujacy manewry „touch & go”. Lepszego bonusa nie mogliśmy sobie życzyć!
Po całym wydarzeni udałem się sam do muzeum South Yorkshire, gdzie zdecydowanie kiedyś wrócę na Open Cockpit Day, gdyż jest ich tam całkiem sporo i mają bardzo atrakcyjne okazy.
GRUDZIEŃ
W grudniu byłem na lotnisku tylko raz, z próbą wykonania zdjęć nocnych na Luton. Niestety zakończyło się to niepowodzeniem i wróciłem bez zdjęć…
Z tego miejsca chciałbym podziękować każdemu za chwilę spędzone razem przy płocie/siatce, oczywiście mojej wspaniałej dziewczynie za cierpliwość i życzyć każdemu SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!
Pozdrawiam
Przemek