Kolejny rok dobiegł końca i po raz kolejny był to wyjątkowy rok, względem poprzednich lat. W tym roku spełniło się wiele moich lotniczych marzeń, głównie za sprawą wyjazdu do Rosji, aczkolwiek wyjazdy do Ukrainy i mój trzeci już Euro Trip były bardzo owocne. Również bardzo dużo się działo w samej Anglii, co tylko spotęgowało końcowe efekty. Z perspektywy czasu patrząc był to rok radzieckich maszyn, defilad powietrznych, niezapomnianych wyjazdów, a także pożegnania brytyjskiego Tornado. No ale wszystko po kolei…
Rok zacząłem bardzo szybko w STYCZNIU intensywnymi odwiedzinami regionu Norfolk i Suffolk. Brytyjskie Tornado miało przed sobą ostatnie 3 miesiące lotów (w praktyce 2), więc tam kierowałem głównie moje zainteresowanie. Z tej okazji było organizowanych też kilka eventów w bazie Marham, a po drodze odwiedzałem RAF Lakenheath i Mildenhall – dokładnie streściłem styczniowe wydarzenia w tym LINKU. Mając wciąż widmo marcowej przeprowadzki do regionu Midlands, kontynuowałem moją zimową pogoń po regionalnych lotniskach, odwiedzając tym razem Heathrow i Luton. Po najbardziej intensywnym zeszłorocznym grudniu, miałem nie mniej dynamiczny styczeń, a więc świetne rozpoczęcie nowego roku.


















LUTY był bardzo podobny do stycznia, z tym, że nie było już czasu na lotniska cywile, a więc kolejna część przygód związana z wyjazdami do Norfolk, w celu upamiętnienia służby Tornado. Podczas tych wyjazdów poznałem kilka osób, a także spotkałem kilku starych znajomych, co też było bardzo pozytywnym akcentem tego miesiąca. Również w tym miesiącu odbyła się defilada w postaci 9 Tornad lecących w szyku, co miało miejsce po raz pierwszy i ostatni w historii RAF. Z tematów osobistych, to podjąłem po raz pierwszy próbę nocnej fotografii w Lakenheath (bez większych rezultatów), a także po raz pierwszy wykorzystałem w akcji rybie oko (tu już trochę lepiej). Wraz z Robertem udało się nam odwiedzić 3 muzea (Gatwick, oraz dwa w Manston), a także Battle of Britain Memorial w hrabstwie Kent – ten słynny, na który zawsze są znaki, podczas jazdy do/z Dover lub Folkestone.
























Po opadających emocjach w związku z wycofaniem Tornado ze służby RAF, a także po błyskawicznej przeprowadzce do Midlands, rozpoczął się MARZEC, który zamienił się w kolejny intensywny miesiąc, tym razem pod znakiem fotografii nocnej. Oprócz standardowej o tej porze roku bazy Northolt, udało się wejść do bazy Odiham, a także skorzystać z dwóch eventów fotografii nocnej w muzeach – Newark i Cosford. Ponad to zrobiłem kilka nocnych zdjęć w East Midlands i Birmingham. Bardzo ciekawym wydarzeniem była fotografia w Newark, gdzie z Robertem sami doświetlaliśmy sobie samoloty i dzięki temu sfotografowaliśmy więcej niż oferowało muzeum. Nieoczekiwane rozlokowanie B-52 w RAF Fairford było też świetnym bonusem o tej porze roku, gdzie wykonałem z Wojtkiem dwie podróże. Pod koniec miesiąca spotkaliśmy się też z chłopakami z Polish Spotters Association UK, gdzie jak zawsze było dużo śmiechu.
































KWIECIEŃ okazał się być najspokojniejszym miesiącem od… września 2018 roku. Z tym, że ilość nie oznacza jakości. Swój trzeci wypad do Ukrainy przełożyłem na bardzo delikatny spotting, który zaowocował zapisaniem na matrycy samolotów, których nigdy dotąd na żywo nie widziałem – Antonov AN-140 i An-24. Po trzech latach wróciłem do bazy HMS Sultan, a przy okazji wypadu do południowej Anglii odwiedziłem muzeum Tangmere. Zdecydowanie miesiąc na plus!











MAJ to miesiąc, w którym na dobre rusza sezon pokazów lotniczych. OD lat Old Warden i Abingdon walczą o miano „pierwszych” pokazów sezonu. W tym roku rozpoczęli w tą samą niedzielę, a ponieważ nie mogłem się rozdwoić postanowiłem wykorzystać to do maksimum – w sobotę wieczorem pojawiłem się na zdjęciach nocnych w Abingdon, a w niedzielę spotkałem się z @PSAUKteam w Old Warden. W ten sposób wycisnąłem maksimum z weekendu. A weekend był dość długi, bo zaczął się w Abingdon, a skończył się po pokazach w Old Warden na przylotach Makos w RAF Lakenheath. Maj przyniósł mi też An-124 ustrzelonego w East Midlands, nową Beluge XL w Hawarden, a także pierwsze w moim życiu pokazy nocne na Midlands Air Festival. Również długo oczekiwany wieczorny spotting samolotów cargo na East Midlands był świetną rozrywką, a ilość maszyn przeszła moje wszelkie oczekiwania.




















CZERWIEC to miesiąc na który czekałem od… kilku lat. Było tak za sprawą D-Day, który miał się odbyć po pięciu latach w UK, z potężnym rozmachem w porównaniu do 2014 roku. Tak się stało – ponad 20 wariantów mojego ulubionego samolotu DC-3 przyleciało do Duxford! Mój planowany kilku dniowy pobyt w regionie wzbogaciła wizyta POTUS i towarzystwo Pawła na campingu John’s Field (przy samym progu pasa RAF Mildenhall). Jak się później okazało, to był dopiero początek tego co miało nadejść…










Sześć dni po D-Day rozpocząłem spontaniczny (zaplanowany dwa miesiące wcześniej) Euro Trip – była to już moja trzecia wyprawa do Europy na 5 dni lub dłużej. Tym razem solo, ale jak zawsze mega intensywnie. Wyjazd był zaplanowany niemal co do godziny, ale dzięki temu udało się z niego wycisnąć maksimum możliwości. Był ustawiony głównie pod Open Day w trzech bazach (Nordholz, Jagel i Volkel), a także pod zaaranżowane wizyty w niewielkich muzeach, do których nie da się wejść „z partyzanta”. Dodatkowo po raz kolejny dosłownie zahaczyłem Brukselę, Amstardam, Kleine Brogel, a jedyne co nie udało się zrealizować to wizyta w Leeuwarden (brak lotów ze względu na pogodę) i Liege (przeliczyłem się z planowanym czasem). Dodatkowo podczas pokazów w Volkel spotkałem się z zaprzyjaźnionymi spotterami z Frankfurtu – Piotrem i Michałem. A-4 Skyhawk ustrzelony podczas Dni Bundeswehry, liczne Tornada w bazie Jagel i całe sobotnie pokazy w bazie Volkel to zdecydowanie najciekawsze wydarzenia podczas tych dni.















































W niedzielę (po pokazach w Volkel) byłem już we Lwowie, gdzie udało mi się zrobić przez szybę samolotu kilka przechowywanych tam Yakovlev Yak-42 i w niecały tydzień później w East Midlands odnotowałem kolejnego An-124.




Pod koniec miesiąca odbyła się pierwsza z trzech wieczornych sesji fotografii przylotów na lotnisku East Midlands. Są to najdłuższe dni w roku, a najwięcej samolotów cargo przylatuje po godzinie 20. Z tej okazji Aeropark (lokalne muzeum przy pasie startowym) użyczył nam swojego terenu, aby wykonać trochę innych kadrów niż można robić na co dzień. Na miejscu spotkałem się z Robertem i Łukaszem.





Dzień później na lotnisku w Kiszyniowie sfotografowałem rządowego Tupoleva Tu-134 i An-26, a przez kolejne dni na ulicach Kiszyniowa udało się ustrzelić jeszcze kilka maszyn.


Pierwsze dnia LIPCA były kontynuacją wyjazdu, z tym, że przeniosłem się już do Odessy w Ukrainie. No lotnisku w Odessie nie byłem ani razu, ale za to w porcie Odessy udało się złapać i poobserwować Mi-8, a podczas Dni Marynarki Wojennej, gdzie pojawiło się wiele statków NATO, udało się ustrzelić nowy nabytek Kanady – Sikorsky CH-148 Cyclone.




Po powrocie z Ukrainy czekały na mnie dwa intensywne weekendy pod rząd. Były to pokazy lotnicze w Yeovilton i Fairford. Na Yeovilton Air Day wybrałem się z Łukaszem i Wojtkiem, a podczas RIAT spotkałem się z resztą ekipy PSA UK.




























Pod koniec miesiąca powróciłem na Ukrainę, tym razem na kilka dni w towarzystwie Roberta, a później sam kontynuowałem wyjazd. Wraz z Robertem odwiedziliśmy muzeum Olega Antonova, a także spędziliśmy pod płotem lotniska Zhuliany niezapomniany przewrotny poranek, gdzie zmiana wiatru i szukanie miejsca skomplikowało nam całą sytuację, ale na koniec wyszliśmy na swoje i złapaliśmy bonusy.








Najważniejszym punktem na Ukrainie, była położona na wschodzie Połtawa, gdzie znajduje się Muzeum Lotnictwa Strategicznego i Dalekiego Zasięgu. Można tam zobaczyć i wejść do środka Tupoleva Tu-160 – jedyna taka możliwość dostępna na świecie. Jeden z wolontariuszy (Sławek) jeszcze trochę pamiętał język polski, a więc w jego towarzystwie spędziliśmy niemal cały pobyt w muzeum, który z pewnością zapmietamy na długo.







Gdy Robert opuścił Ukrainę, sam już podróżowałem z Kijowa do Lwowa, gdzie po drodze zatrzymałem się między innymi w Winnicy, mieście z siedzibą Ukraińskich Sił Powietrznych. Była to świetna decyzja, gdyż udało mi się ustrzelić dwa pomniki i kilka startujących, aktywnych militarnych maszyn, w tym kolejną tegoroczną nowość dla mnie – Sukhoi Su-24!





SIERPIEŃ zacząłem od kontynuacji mojego wyjazdu do Ukrainy, gdzie we Lwowie sfotografowałem kolejnego klasyka, tym razem amerykańskiego MD-83. Dodatkowo złapanie w jednym kadrze kołującego na start MD-83 (28 lat) i lądującego An-24 (46 lat) sprawiło jakbym się cofnął do początku lat dziewięćdziesiątych.



Kolejnym, bardzo długo oczekiwanym celem, który w końcu po latach spełniłem, była wizyta „na inwentaryzacji” w bazie RAF Cosford. Znajduje się tam szkoła dla przyszłych techników RAF, a w niej do dyspozycji jest cała masa emerytowanych Jaguarów i kilku innych byłych modeli RAF.



W końcu w drugiej połowie lipca przyszedł moment, który był moim marzeniem od wielu lat – wyjazd do Rosji na pokazy lotnicze MAKS! Oprócz MAKSa, który był intensywną 7 dniową przygodą, zobaczyłem 4 muzea w Moskwie i okolicach, a także miałem możliwość robić zdjęcia na lotnisku Vnukovo, Sheremetyevo i Chkalovskiy, gdzie złapałem całą masę samolotów radzieckiej i rosyjskiej produkcji. Również po raz pierwszy w życiu leciałem Dreamlinerem, który był siódmym modelem samolotu jakim miałem możliwość podróżować. Przez niemal cały pobyt towarzystwa dotrzymywał mi Łukasz, a dodatkowo na kilka dni przylecieli chłopaki z Polski – Mateusz i Kazek. Na miejscu w miejscu zakwaterowania spotkaliśmy się jeszcze z Maćkiem z Bordeaux, a podczas samych pokazów natknęliśmy się już na całą masę ludzi z Polski. Ogólnie wyjazd był MEGA udany pod każdym względem!














































WRZESIEŃ rrównież zahaczył o ostatni dzień MAKS, a po nim były poniedziałkowe wyloty, gdzie miałem nadzieję zobaczyć w powietrzu strategiczne bombowce, jednak żaden z nich nie opuścił tego dnia lotniska Zhukovsky. Mimo to dzień pod siatką był rewelacyjny! Po powrocie do Moskwy zdążyłem przed wylotem odwiedzić Great Patriotic War muzeum i jeszcze około jednej godziny pofotografować na lotnisku Sheremetyevo.

























Jeszcze dobrze się nie otrząsnąłem po wyjeździe do Rosji, a już tego samego tygodnia po powrocie znalazłem się wraz z Pawłem na pokazach w Southport. Pokazy na które też od dłuższego czasu się wybierałem w końcu udało się zobaczyć – tu była do złapania kolejna perełka, której nie widziałem w locie – T-33 Shooting Star. W Southport pojawił się dokładnie Canadair CT-133 Silver Star, który był modelem budowanym na kanadyjskiej licencji, a obecnie jest używany przez Norwegian Air Force Historical Squadron.




Przy okazji wizyty w Snowdonii odwedziłem wraz z Oksaną muzeum w Walii, które jest dość małą kolekcją, ale wszechobecne nadmorskie Fish & Chips nadają temu mijescu dodatkowy smaczek.


Pod koniec misiąca pojechałem jeszcze do IWM Duxford, aby złapać na pokazie lotniczym Spitfire, który miał lecieć w formacji aż 15 sztuk. Przy okazji zrobiłem kilka innych zdjęć, gdzie wpadł w nowym malowaniu Lim-2, który jest dość regularnym bywalcem angielskich pokazów lotniczych.





W zasadzie od PAŻDŻIERNIKA, to niezbyt wiele się już działo. Wykonałem mały, ale za to zróżnicowany tour po lotniskach, gdzie najciekawszym łupem padły wieczorne przyloty F-15 na RAF Lakenheath i ponownie loty B-52 w RAF Fairford.



Nieoczekiwanie Wojtek wyłapał pokazy w IWM Duxford, które raczej były małym eventem pod nazwą Showcase, gdzie przez godzinę po raz ostatni w tym roku odbyły się loty. Latały tylko lokalne samoloty, ale była to świetna okazja do zrobienia im zdjęć bez żadnych tłumów. Na miejscu spotkaliśmy się z Darkiem i mogliśmy fotografować ze starej dobrej górki „tank bank”.







LISTOPAD upłynął pod znakiem nieoczekiwanej wizyty, ale jakże wymarzonej – lotnisko w Birmigham odwiedził na noc Douglas DC-8. Nawet już nie marzyłem o złapaniu tego 51 letniego amerykańskiego klasyka. Co prawda silniki ma już zmodernizowane, ale to wciąż bardzo rzadki model w sklai światowej. Miałem niesamowite szczęście – mogłem być na przylocie i wylocie! (Wojtek, dzięki za wcześniejsze info!)



GRUDZIEŃ przyniósł Szczyt NATO w Londynie. Mimo iż miałem świadomość, że ruch samolotów rozejdzie się po wszystkich 5 lotniskach (Stansted, Luton, Northholt, Farnborough, Biggin Hill), to jednak pojechałem na Stansted łapać B747-800BBJ należący do tureckiego rządu. W bonusie złapałem nową rządówkę węgierską (A319) oraz przy wschodzącym słońcu dwa Boeingi VC-25 (B747-200) należace do USAF. Uważam, że był to również świetny jednodniowy wypad i jedyny w tym miesiącu.



Z tego miejsca, jak co roku, dziękuję wszystkim tym, którzy dzieli ze mną pasję na pokazach, w muzech, pod płotem, na polu namiotowym i innych imprezach okolicznościowych 😉 Bez Was to nie było by to samo! Zdecydowanie był to świetny rok i mam nadzieję, że kolejny będzie również dobry! Tym, którzy dobrnęli do końca tego obszernego artykułu życzę SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!
Pozdrawiam
Przemek